wtorek, 21 lipca 2015

Metamorfoza starej komody

W domu, który kupiliśmy (10 lipca minął rok :) ) stała pewna wielka, ciężka stara komoda. Prosta i oczywiście z wielkim potencjałem. Przenieśliśmy ją do jadalni i tam doczekała swojego kolejnego życia.




Minął prawie rok nim zdecydowałam się na to, by ją przemalować. Biel dominuje w moich pomieszczeniach więc bałam się, że zwyczajnie przedobrzę. Jednak po tym, jak kupiłam nowe meble do jadalni, stylizowane na ludwikowskie i oczywiście białe - dotychczasowy wygląd topornej komody gryzł się z ogólną koncepcją.
Do tego ta stara rama, którą dostałam od babci. Wiele lat wisiała w pokoju u Dziadka, z oleodrukiem przedstawiającym rodzinę świętą. Wisiałaby pewnie tam do dziś, jednak po nieprzyjemnym i z lekka komicznym incydencie, gdy spadła w środku nocy Dziadkowi na głowę, musiała zejść z piedestału i na szczęście trafiła do mnie.
Przemalowałam ją z mężem na biało- niestety teraz strasznie tego żałuję. Myślę jednak, że "co ma wisieć, nie utonie"  :) i jeszcze z nią pokombinuję.




Do przemalowania komody użyłam białej, kredowej farby. Po nałożeniu pierwszej warstwy okazało się, że jest zbyt jasna do koloru stołu i krzeseł i do drugiej warstwy dolałam trochę oliwkowego pigmentu. Udało mi się uzyskać identyczny, lniany kolor jak reszty mebli.



Farba kredowa- fantastyczna sprawa.  Kupiłam najtańszą z ofert allegro i nie mam zastrzeżeń. Najgorsze dla mnie jest to, że farba ta długo schnie, a ja lubię mieć wszystko na teraz. Cały proces malowania trwał chyba z dwa tygodnie, ale doczekałam się. Po wyschnięciu przetarłam kolor w kilku miejscach. Z warstwą wosku jeszcze poczekam - bo może poprawię te przetarcia. Poczekam, podumam... zobaczymy :)








1 komentarz: